Ostki, ości, ościenie –wystawa czasowa
Narzędzia kolne to jedne z najstarszych narzędzi używanych do połowu ryb. Ich historia sięga pradziejów. Przez lata zmieniała się ich forma, specjalizowały się metody połowu ryb. Dziś są ozdobą kolekcji muzealnych, pensjonatów, restauracji. Od dawna nie używane kryją w sobie tajemnice i liczne zagadki.
Wystawa
Nowa wystawa czasowa w naszym muzeum to 33 eksponaty, w tym pięć replik dawnych narzędzi połowowych. Sam oścień to w teorii proste narzędzie. Drewniany trzonek długości od dwóch, do kilku metrów, zakończony ostrzami, na które nabijało się rybę. Używane przez tysiące lat mają jednak zmienną formę, a nierzadko, są niezwykle skomplikowane.
Inspiracją do stworzenia wystawy stała się praca habilitacyjna „Rybackie narzędzia kolne w Polsce i krajach sąsiednich” autorstwa prof. Marii Znamierowskiej Prüfferowej. Wydana w 1957 roku jest „białym krukiem” poszukiwanym, tak przez kolekcjonerów jak i ośrodki muzealne. Próba klasyfikacji ościeni obfituje w opisy etnograficzne, przynosząc odpowiedzi na pytania zadawane przez etnografów oraz miłośników dawnego rybołówstwa. Publikacje Znamierowskiej Prüfferowej, po dziś dzień, są fundamentem prac prowadzonych nad eksponatami związanymi z połowem ryb. Kolekcja zgromadzona w założonym przez Znamierowską, Muzeum Etnograficznym w Toruniu, jest największą kolekcją narzędzi rybackich w Polsce.
Muzeum Rybołówstwa w Niechorzu w swoich zasobach przechowuje siedem ościeni o zróżnicowanej formie. Do najciekawszych należy grzebień, który zachował się wraz z kilkumetrowym trzonkiem, oraz liną służącą do mocowania narzędzia. Ten nietypowy, dużych rozmiarów oścień służył do połowu ukrywających się w mule węgorzy. Holowany przy burcie łodzi przeczesywał dno wyławiając ryby.
Pięć ościeni muzealnych to bodarze lirowate, klasyfikowane przez Znamierowską Prüfferową jako bodarze morskie. Cztery z nich wykonano w warsztacie kowalskim, jeden stosując współczesne techniki spawania.
Kolejnym ościeniem w muzealnej kolekcji jest siedmiozębne narzędzie przekazane do naszej kolekcji przez pana Andrzeja Skrzypca. Poszczególne ości osadzone są w zaklepanej młotkiem rurze, dodatkowo wzmocnione cyną. Oścień znaleziony został w miejscowości Prosinko w gminie Czaplinek.
Pozostałe eksponaty to prywatna kolekcja Michała Ostrowskiego. Należą do niej ościenie wielozębne wykonane techniką kowalską, w tym jeden z wzmacniającym zęby oplotem z drutu. Kilka ościeni to narzędzia wielozębne wyposażone w zębate blaszki służące do skutecznego przytrzymywania ryby.
Osobna kolekcja to współczesne narzędzia kłusownicze. Do najciekawszych należy, wykonana ze szprych rowerowych niewielka ostka z oplotem z drutu oraz oścień z wymiennymi, nagwintowanymi ostrzami. W kolekcji znajduje się również prymitywny „harpun” ze zniszczonych wideł do buraków. Obecnie używanie ościeni jest nielegalne. Pierwsze zakazy dotyczące ich używania pojawiły się w połowie XIX wieku na Wiśle. W latach 20 – 30 XX wieku za specjalną zgodą mogli ich używać rybacy na Zatoce Puckiej. Współcześnie używanie ościeni jest przestępstwem ściganym przez Straż Rybacką, Straż Graniczną oraz Policję.
Ostatnia część wystawy to repliki narzędzie wczesnośredniowiecznych wykonane przez kowala Daniela „Ludoszę” Kozakiewicza. Należą do nich: bodarz z Hedeby, ości trójzębne, dwuzębne oraz bardzo ciekawy, zgrzewany z pięciu części, oścień z Ostrowa Lednickiego. Narzędzie to, przed połączeniem techniką zgrzewania, zostało wyposażone w liczne nacięcia/zadziory.
Repliką odnoszącą się do najstarszych narzędzi kolnych jest harpun z Polic. Odnaleziony w 1934 roku przechowywany jest w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Oryginał, wykonany z poroża sarny, w przeciwieństwie do repliki jest wygładzony.
Kilka z eksponatów prezentowanych na wystawie, ze względu na rodzaj oraz charakterystykę użytego materiału możemy przyporządkować do okresu przed połową XIX wieku. Żelazo z którego zostały wykonane, po konserwacji zyskało „rysunek” typowy dla żelaza sprzed rewolucji przemysłowej.
Wystawa „Ostki, ości, ościenie” znajduje się na kameralnym poddaszu naszego muzeum.
33 eksponaty wzbogacone są o infografiki, których treść w znakomitej części zapewniła wspomniana powyżej praca profesor Znamierowskiej Prüfferowej. Samą książkę „Rybackie narzędzia kolne w Polsce i krajach ościennych” zobaczyć można w gablocie wraz z biogramem nestorki badań nad tradycją i historią polskiego rybołówstwa.
Tajemnice używania bodarzy morskich
Bodarze morskie opisywane są w literaturze jako ościenie, których „lirowate” ramiona miały się rozginać przy uderzeniu w rybę, bądź przy uderzeniu o dno. Od lat kontrowersje budził sposób używania narzędzi tego typu. Wątpliwości budził mało sprężysty materiał używany do ich produkcji. Oczywiście można uzyskać sprężystą stal, jednak nie na tyle by ramiona rozgięły się podczas uderzenia w płynącą rybę, a z pewnością nie przy uderzeniu w miękki muł, w którym zakopują się węgorze. Tropem wskazującym na zastosowanie rozgiętych ramion, było prześledzenie ewolucji tego narzędzia. Do najstarszych należy neolityczny bodarz o drewnianych ramionach i kościanym ostrzu przechowywany w duńskim Muzeum Lolland – Falster. Rozgięte ramiona, przypominające współczesne bodarze, wskazują na podobne zastosowanie narzędzia. Drewno, wyginane bez przecięcia słojów, mogło w pewien sposób „sprężynować” zaciskając się na ciele ryby, jednak charakterystyczny kształt nasuwa dużo prostsze rozwiązanie. Rozgięte ramiona mogły zwiększać pole trafienia ryby nakierowując ją na zaostrzoną, kościaną ość.
Podobnym narzędziem jest używany w czasach nowożytnych eskimoski kakivak. Ramiona narzędzia wykonane były zwykle z poroża lub kości. W przeciwieństwie do znanych nam bodarzy, ramiona wyposażone były w kolce skierowane do środka, tak by przytrzymywały rybę nabitą na środkową ość. Ciekawa była technika używania kakivaku. W dostępnym na portalu youtube dokumentalnym filmie „Tuktu” ((52) Tuktu- 7- The Ten Thousand Fishes (how to fish with a rock weir) – YouTube) widzimy Inuitów używających kakivaków. Zbudowany przez rybaków jaz, gromadzi łososie w tak dużych ilościach, że polowanie nie wymaga specjalnego celowania w rybę.
Równie interesującym zabytkiem, którego replikę prezentujemy na wystawie, jest bodarz z Hedeby. Narzędzie pochodzące z wczesnego średniowiecza, nie jest „lirowato” wygięty, zamiast tego posiada dwa tępe ramiona, księżycowato wygięte na zewnątrz.
Każdy z tych przykładów wskazuje nie na rozginanie ramion przy uderzeniu w cel, czy w dno, a jedynie na zwiększenie pola trafienia i ewentualne przytrzymanie zdobyczy.
Właśnie w takie zastosowanie bodarzy opisuje Maria Znamierowska Prüfferowa w „Rybackich narzędziach kolnych”: – Rozpoczynają się one po Bożym Narodzeniu, jak tylko zatoka zamarznie i trwają aż do 15 marca, a jeśli jest „twarda zima”, to aż do 20 kwietnia. (…) po odgarnięciu łopatą śniegu rozpoczynają rąbać przeręble, o średnicy około 40 cm o ile lód jest cienki, a o większej, jeśli jest gruby. Po skończeniu tej pracy wpuszcza bodarz osadzony na drągu około 6 m długości do przerębli (…) na tzw. „czarną wodę” i wolno posuwając się tyłem, aby mu drąg nie uciekał, zaczyna, nie dotykając nim lodowej krawędzi przerębli, „pchać” robiąc na razie próbne uderzenia po dnie i uderzając równo raz przy razie wkoło tak daleko, jak na to pozwala długość drąga. Gdy rybak poczuje, że na zęby bodarza trafił węgorz, wyciąga go i zrzuca nogą na lód, aby nie skaleczyć ręki oraz pluje na drąg bodarza (starzy rybacy tak robili) aby zaznaczyć miejsce, w którym go trzymał. (…) W ten sposób rybak cofając się zawsze tyłem, wciąż wkoło, obchodzi przeręblę , systematycznie posuwa też uchwyt drąga o dwie dłonie wyżej, aż dochodzi do samego jego końca.
Używając bodarzy latem rybacy również nie celowali bezpośrednio w rybę, a „szturchali na ślepo” starając się trafić węgorze skryte w trawach porastających dno zatoki.
Michał Ostrowski
Dodaj komentarz