Trzy wyjątkowe zabytki wypożyczył nam pan Krzysztof Kulas z Niechorza. To
kotwice, które udało mu się przypadkowo wyłowić z dna mórz, gdy pracował jako
marynarz.
Kotwica „pługowa” – wydobyta nieopodal hiszpańskiego Bilbao to urządzenie,
które stracił jeden z kosztownych jachtów. Kotwica wraz ze sporą długością
łańcucha ugrzęzła w kamienistym dnie. Jej kształt, przypominający rolniczy pług,
sprawia, że mocno wczepia się w dno, by móc sprawnie ją podnieść, przy
zakleszczeniu, potrzebna jest dodatkowa linka asekuracyjna, o której żeglarz
musiał zapomnieć.
„Różyczka” to czteroramienna kotwica składana. Każde z jej ramion porusza się
na osobnym sworzniu, otwierając po zrzuceniu w wodę. W wersji „spoczynkowej”
ramiona są złożone, a samo narzędzie zajmuje niewiele miejsca. Pomaga w tym
specjalny dzwon, który zabezpiecza ramiona przed niekontrolowanym
rozłożeniem.
Najciekawszym eksponatem jest destrukt XVII wiecznej kotwicy. Podniesiona z
dna w okolicach Pool w Wielkiej Brytanii, zdaniem Krzysztofa Kulasa, może
pochodzić z zatopionej w okolicy hiszpańskiej kogi. Kotwica wykonana jest z tzw.
żelaza włóknistego, przypominające słoje drewna. Materiał, z którego jest
wykonana wskazuje na użycie żelaza sprzed Rewolucji Przemysłowej XIX wieku.
Do naszych czasów przetrwało jedno ramię z łapą i pazurem, pięta oraz fragment
drugiego ramienia, co ciekawe, wygięty pod niewłaściwym kątem.
Prawdopodobnie kotwica uderzyła z dużą siłą w twardy przedmiot dużych
rozmiarów. Mogła również ulec uszkodzeniu podczas eksplozji. Trzon kotwicy
również uległ złamaniu.
Kotwice będzie można obejrzeć na wystawie naszego muzeum do końca sezonu.
Dodaj komentarz